Otóż...
Bić się w piersi biję, włosy z głowy rwę, prochem nie posypuję, bo dziś nie mogę.
Zawaliłem i dałem się mej Połowicy wyprzedzić w blogowym wyścigu za co Oną i Państwa niezmiernie przepraszam.
A teraz odwieczny egzystencjonalny dylemat:
od czego tu zacząć...
Otóż...
Namber Łan - REMONT.
Z merytorycznego punktu widzenia:
Kafle już wiszą prawie wszystkie. Białe.
Do tego 4 mozaikowe paski będą, by rozbić monotonię, bo jak wiemy, monotonia beeeee jest.
A nowość jest taka, że jak to zwykle się okazuje, nastąpił przerost ambicji nad metrażem.
Kupiliśmy ni mniej ni więcej tylko za dużą umywalkę.
Jest więc teraz akcja pod tytułem: Aukcja na Allegro :P
Sprzedaję oczywiścje ja, bo Cudna Ma konta na Allegro nie ma :P
Na tę chwilę...33 zł, słownie - trzydzieści trzy złote, za nowy komplet z Liroja Merlena, uwierzy ktoś? :)
O reszcie remontu tymczasowo SZA...po co nerwy drzeć od poniedziałku? :)

Namber Tu - WESELE (czyli degradacja środowiska probiotycznego w żołądku tudzież w innych organach).
Z wizyty u Ksiendza pamiętam rzeczy dwie:
1. że choroba psychiczna, która zapewne mną powoduje i pcha nieuchronnie ku przepaści (tak zapewne zdiagnozowaliby to Single), zwana potocznie miłościom, jest słuszna i jako taka nie da mi możliwości unieważnienia mariażu,
2. że zostałem wyściskany przez zupełnie nieznanego mi Faceta :P i to DWUKROTNIE,
3. o pytaniach intymnej treści nie wspomnę, heh.
Jak zauważyła moja niezwykle spostrzegawcza Narzeczona - 3 rzeczy, słownie TRZY


I to byłoby na tyle...tak sądzę na tę chwilę:)

To byłem ja, Jarząbek...