Minionej niedzieli poszlim do Kościoła. Celem posłuchania organisty. Wszyscy z palmami. My bez. Bo jakoś nam to umkło. Umknęło? Nie wiedzielim w każdem bądź razie, że trza wziąć. No i ten muzyk to grał jakby śniadania nie spożył. Podobnież śpiewał. Konkluzja jest taka, że szukamy klawiszowca, a nawet trębacza lub innego grajka z cyklu dętych blaszanych lub drewnianych.
Rekomendacje mile widziane. Najlepiej z dolnośląskiego.

A co tam u Was? Kraszanki gotowe? ;)